-Co robimy wieczorem? - spytałem leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit. Po kilku sekundach miękka poduszka przeleciała przez pokój i wylądowała na mojej twarzy. Szybko ją z siebie zdjąłem i podniosłem się aby zidentyfikować chłopaka który postanowił mnie tak niespodziewanie zaatakować.
-Hej! - krzyknąłem nie dając po sobie poznać rozbawienia, co spotkało się ze śmiechem Nialla, który dobiegał z łazienki.
Wstałem zabierając ze sobą poduszkę i udałem się w stronę łazienki w której przebywał mój przyjaciel. Stał przy lusterku i układał swoje blond włosy, oparłem się o futrynę i obserwowałem każdy jego ruch. Nie jestem do końca pewien czy zauważył moją obecność ale wolałem się jednak upewnić. Cisnąłem poduszką prosto w jego głowę a chłopak odwrócił się gwałtownie i skarcił mnie wzrokiem, na co ja wzruszyłem ramionami, po chwili oboje się roześmialiśmy.
-Więc?
-Hm? - zapytał, wracając do poprzedniej czynności
Wywróciłem teatralnie oczami
-Co robimy wieczorem? - powtórzyłem pytanie
-Nasza klasa organizuje jakieś ognisko na plaży czy coś - chłopak zmarszczył brwi a ja powtórzyłem gest.
Właściwie to odkąd chodzę do Riverdale nigdy, nigdzie nie byłem z nimi wszystkimi w jednym miejscu, no może pomijając ten głupi bal ale on się nie liczy bo to też było na terenie szkoły. Wycieczka do Acapulco była organizowana od miesiąca a kiedy już tu jesteśmy, każdy zajął się czymś innym. Jedni są na plaży, inni zwiedzają ten ogromny hotel z kilkoma basenami, jeszcze inni poszli na miasto, a reszta została w pokojach. Dokładnie jak ja i Niall, nawet Liam gdzieś poszedł z Zaynem i pewnie z Harrym. No tak, Harry. On też tu jest.
Efektownie mnie unikał przez cały miesiąc. Na początku czułem się dziwnie, ale w sumie to nie zmieniło się nic, było tak jak wtedy kiedy zniknął z Riverdale. Jakby go nie było.
Przyjąłem do wiadomości to że on naprawdę udawał, nawet zastanawiałem się czy kiedy ze mną rozmawiał chociaż przez chwilę był sobą. Ten cały pocałunek też nie był prawdziwy, wszystko co związane z Harrym jest fikcją dlatego zacząłem go traktować tak jakby nie istniał, co z początku było to naprawdę trudne ponieważ ciężko jest unikać kogoś z kim mijam się codziennie na korytarzu i siedzę po kilka godzin na lekcjach. Ale teraz nawet nie mogłem powiedzieć, co do niego czuję, bo jest to jedynie pustka.
Zacząłem się jednak zastanawiać nad snem w samolocie. Skoro nic nie czuję to chyba nie powinienem mieć takich snów ze Stylesem w roli głównej. On już nawet nie pamięta o naszej rozmowie, dawno dał sobie spokój, muszę wreszcie zrobić to samo.
Kiedy w końcu Niall doprowadził swoje włosy do porządku byliśmy gotowi aby iść na plażę. Zabraliśmy potrzebne rzeczy i ruszyliśmy w kierunku szerokiej, wyłożonej kostką ścieżki która prowadziła z hotelu na plażę. Nagle ktoś położył dłoń na moim ramieniu, a ja aż podskoczyłem, odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem Nathana
-Hej - uśmiechnąłem się do chłopaka
-Hej - odwzajemnił gest
-To ja was zostawię i znajdę Liama - powiedział Niall uśmiechając się po czym kontynuował swoją drogę na plażę.
-Chyba masz gościa
-Ja? - zapytałem zszokowany. Kto niby chciałby.. och no tak. Oby to nie było to o czym myślę.
Chłopak skinął głową.
-Kto to?
-Twoja mama - odpowiedział Nathan
Tylko nie ona. Tylko nie tu. Nawet będąc dwa tysiące kilometrów od niej nie jestem w stanie się uwolnić. Po co ona tu przyjechała? Nie ma przypadkiem jakichś zdjęć czy czegoś tam?
-Ja pierdole - wymamrotałem cicho, pocierając dłonią czoło.
Nathan zaśmiał się cicho
-Co jest? - zapytał. Spojrzałem na niego jak na idiotę. Naprawdę o to pytał?
-No cóż, moja nadopiekuńcza matka przyjechała za mną ponad dwa tysiące kilometrów
-Inni chcieliby mieć taką mamę jak twoja - chłopak wzruszył ramionami, marszcząc przy tym czoło
-Dobra, idę ją znaleźć zanim to ona to zrobi - zaśmiałem się lekko i wyminąłem Nathana wracając z powrotem do hotelu
Wchodząc do hotelu rozejrzałem się w poszukiwaniu mamy jednak nigdzie jej nie znalazłem, dlatego skierowałem się w stronę recepcji
-Przepraszam - zacząłem -Nie widział pan gdzieś..
-Louis? - usłyszałem głos mamy
Odwróciłem się z powrotem do mężczyzny i wymamrotałem szybkie nieważne, po czym ruszyłem w stronę mamy
-Co Ty tu robisz? - zapytałem najspokojniej jak tylko umiałem. Mama popatrzyła na mnie, w jej oczach dostrzegłem pewne oznaki zaskoczenia.
No chyba nie myślała że się ucieszę.
-Czy matka nie może odwiedzić własnego syna? - zapytała unosząc idealnie wypielęgnowaną brew, a następnie odgarnęła swoje blond włosy na plecy
-Nie jeśli jej syn jest z klasą na wycieczce i ma siedemnaście lat. - wyrzuciłem ręce w powietrze -Przecież widzieliśmy się przedwczoraj - wywróciłem oczami
-Myślałam że..
-Źle myślałaś - przerwałem jej w pół zdania. Nie chciałem być nie miły ale to że przyjechała tu za mną było ewidentnie lekką przesadą.
-Mamo, proszę jedz stąd - powiedziałem zmęczonym tonem -Chyba rozumiesz że inni nie przyjechali tu z mamą, napewno masz coś do roboty, jakieś zdjęcia do nowego filmu, serialu cokolwiek. Meksyk to nie koniec świata, zresztą za kilka dni będę z powrotem w Nowym Jorku
-Mam wracać? - zapytała
-Tak - odpowiedziałem bez zastanowienia -no co Ty byś miała tu niby robić?
-No dobrze, skoro chcesz - mama westchnęła cicho ale po chwili uśmiechnęła się
-Zobaczymy się w domu - nie odpowiedziała nic tylko uścisnęła mnie i skierowała się w stronę windy. Westchnąłem z ulgą.
W końcu mogłem iść na plażę.
Moje bezczynne leżenie na jednym z białych hotelowych leżaków przerwał dźwięk oznajmiający że jeden stojący obok mnie został zajęty. Z początku zignorowałem ten fakt ale po chwili zostałem lekko szturchnięty w ramię. Otworzyłem oczy i spojrzałem na postać znajdującą się obok mnie. Nathan
Zerknąłem na niego pytająco na co zgromił mnie wzrokiem
-Co jest? - zapytałem, powracając do pierwotnej pozycji
-Dlaczego byłeś taki niemiły dla mamy? - odpowiedział pytaniem
Zerknąłem na niego szybko, chcąc rozszyfrować to w jakim był humorze
-Słyszałeś naszą rozmowę? - uniosłem brew ku górze
Niech zajmie się sobą
-Wracałem do pokoju.. - urwał a następnie pokręcił głową -Więc?
-Hm? - postanowiłem udawać, że nie wiem o co mu chodzi
Nathan wywrócił oczami
-Kazałeś jej wracać. - oznajmił
-No.
-Chyba nie każda matka przyjechałaby dwa tysiące kilometrów za własnym synem. - odpowiedział ironicznie
Podniosłem się na leżaku wiedząc że nie będzie mi dane w spokoju się zrelaksować
-Sorry Nathan, ale to nie twoja sprawa - uśmiechnąłem się słabo
-Ale..
-Koniec tematu okej?! - powiedziałem nieco głośniej cały czas patrząc na chłopaka. Podniosłem się z leżaka po czym ruszyłem w kierunku hotelu.
HARRY'S POV
To całe ognisko okazało się dobrym pomysłem. Wszyscy siedzieliśmy i rozmawialiśmy, pojawiła się muzyka ale okazała się zbędna, wszyscy świetnie się bawiliśmy, nasza klasa była wyjątkowo dobrze zgraną ekipą. Noc była ciepła jak to w Meksyku, na plaży nie było nikogo oprócz nas, co jakiś czas tylko przewijali się jacyś - jak przypuszczam - nowożeńcy. Morskie powietrze bardzo mi odpowiadało, wiatr wiejący z nad morza był przyjemny i delikatnie muskał skórę. Pojawił się także alkohol, którego sobie nie odmówiłem. Jednak wszystko miałem pod kontrolą, było to jedynie symboliczne picie. Martwiło mnie to, że osobą która prawdopodobnie była jedną z tych którzy wypili najwięcej okazał się Louis. To ten chłopak który w klubie powiedział że można się dobrze bawić nie pijąc? Zaczynałem mieć pewne wątpliwości.
Tak jak sobie obiecałem przez cały miesiąc miałem go na oku, jednak w taki sposób żeby tego nie zauważył. Myślę że dobrze mi to wyszło. Tutaj, w Acapulco również nie szczędziłem sobie obserwowania szatyna. Było widać że dobrze bawi się w towarzystwie Nialla, Liama i Zayna. Nie zamierzałem się do nich dołączać ponieważ prawdopodobnie zepsułbym atmosferę przez napięcie panujące między mną a Louisem. Postanowiłem trzymać się na bezpieczną odległość.
Było już około godziny drugiej a ponieważ rano czekało nas jakieś zaplanowane już zwiedzanie, wszyscy zaczęli po woli kierować się do hotelu. Tym bardziej, że Martin poprosił abyśmy nie siedzieli długo na plaży bo nie chce rano wysłuchiwać uwag reszty nauczycieli jacy nierozważni jesteśmy. Dla niektórych impreza nie kończyła się, jednak postanowili ją kontynuować w środku.
Dokładnie lustrowałem każdą postać idącą w stronę hotelu. Podążyłem za resztą ludzi, kiedy przeszła mi przez głowę pewna myśl. Gdzie jest Louis?
Nie zauważyłem go wśród osób za którymi szedłem.
Zatrzymałem się w pół drogi sięgając w głąb pamięci i próbując przypomnieć sobie czy przypadkiem czegoś nie przeoczyłem i szatyn już dawno jest w środku. Potrząsnąłem głową. Nie, przecież widziałem dokładnie co robi, nie mógłbym przeoczyć czegoś takiego, nawet będąc pod wpływem alkoholu którego prawie w ogóle nie wypiłem w przeciwieństwie do Louisa.
Odwróciłem się na pięcie w stronę plaży, rozważając nad tym co powinienem zrobić. Niemożliwe żeby tam został, przecież wyszedłem ostatni. Dla własnego spokoju postanowiłem to sprawdzić.
Ruszyłem z powrotem tą samą drogą prowadzącą na plażę. Zlustrowałem miejsce gdzie robiliśmy ognisko ale został po nim jedynie dym, ulatniający się w górę i żadnej żywej duszy. Wszyscy byli już w hotelu. Odetchnąłem w duchu i skręciłem w celu udania się do pokoju, kiedy dostrzegłem punkt znajdujący się na końcu mola. Zmrużyłem oczy żeby móc zidentyfikować osobę tam stojącą. Zrobiłem kilka kroków w przód jakby to miało mi umożliwić rozpoznanie ciemnej postaci odwróconej w stronę morza.
Postać przeczesała ręką włosy, ten gest wydał się znajomy. Wtedy do mnie dotarło kim jest osoba stojąca na molu. Louis.
Przecież był pijany, co on niby tam robił? Dlaczego nikt go nie zabrał do hotelu?
W mojej głowie zaczęły tworzyć się wszelakie pytania. Nie było czasu na myślenie nad odpowiedzią.
Zacząłem podążać w jego kierunku, po chwili szybki chód zamieniłem w bieg. Po kilkunastu sekundach znajdowałem się jedynie kilka metrów od Louisa. Zatrzymałem się rozważając nad tym czy powinienem tam podejść, przecież nie rozmawialiśmy tak długo. Odgoniłem od siebie wszystkie myśli które krzyczały abym nie podchodził i został tam gdzie jestem. Kiedy Louisa zaczął zbliżać się coraz bliżej krawędzi mola, rzuciłem się natychmiast w jego stronę. Chłopak stał już na samej krawędzi a jedną nogę wystawił poza powierzchnię na której stał. Byłem szybszy i złapałem go za kaptur gwałtownie pociągając do tyłu. To była pierwsza rzecz jaka wpadła mi do głowy a wtedy nie było czasu na myślenie.
Ledwo łapiąc oddech spojrzałem na chłopaka nie mogąc z siebie wydusić nawet słowa.Chłopak odsunął się ode mnie ale złapałem go w porę za przedramię przyciągając w swoją stronę. Nadal bałem się, że wyrwie się z mojego uścisku i będzie próbował ponownie zrobić coś głupiego. Louis zachwiał się na nogach, co spowodowała spora dawka alkoholu w jego organizmie.
-Co chciałeś zrobić?! - krzyknąłem w jego stronę jeszcze do końca nie mogąc unormować oddechu. Ścisnąłem mocniej jego rękę dla pewności że zostanie w miejscu w którym stoi a także nie wyląduje na betonie. -Louis! - wrzasnąłem unosząc brwi ku górze
_____________
Dobry wieczór :)
Jeśli będzie tutaj ponad 10 komentarzy to w środę(30.04), ewentualnie w czwartek(01.05) pojawi się następny rozdział.
Możecie także komentować odczucia związane z opowiadaniem na twitterze pod hashtag'iem #osculor, napewno przeczytam :)
Jakieś pytania? KLIK
1. Nathan dobrze postąpił komentując zachowanie Louisa wobec matki?
2. Co chciał zrobić Louis?
3. Wybuchnie kłótnia między Harrym a Louisem?
Do następnego x
Moje bezczynne leżenie na jednym z białych hotelowych leżaków przerwał dźwięk oznajmiający że jeden stojący obok mnie został zajęty. Z początku zignorowałem ten fakt ale po chwili zostałem lekko szturchnięty w ramię. Otworzyłem oczy i spojrzałem na postać znajdującą się obok mnie. Nathan
Zerknąłem na niego pytająco na co zgromił mnie wzrokiem
-Co jest? - zapytałem, powracając do pierwotnej pozycji
-Dlaczego byłeś taki niemiły dla mamy? - odpowiedział pytaniem
Zerknąłem na niego szybko, chcąc rozszyfrować to w jakim był humorze
-Słyszałeś naszą rozmowę? - uniosłem brew ku górze
Niech zajmie się sobą
-Wracałem do pokoju.. - urwał a następnie pokręcił głową -Więc?
-Hm? - postanowiłem udawać, że nie wiem o co mu chodzi
Nathan wywrócił oczami
-Kazałeś jej wracać. - oznajmił
-No.
-Chyba nie każda matka przyjechałaby dwa tysiące kilometrów za własnym synem. - odpowiedział ironicznie
Podniosłem się na leżaku wiedząc że nie będzie mi dane w spokoju się zrelaksować
-Sorry Nathan, ale to nie twoja sprawa - uśmiechnąłem się słabo
-Ale..
-Koniec tematu okej?! - powiedziałem nieco głośniej cały czas patrząc na chłopaka. Podniosłem się z leżaka po czym ruszyłem w kierunku hotelu.
HARRY'S POV
To całe ognisko okazało się dobrym pomysłem. Wszyscy siedzieliśmy i rozmawialiśmy, pojawiła się muzyka ale okazała się zbędna, wszyscy świetnie się bawiliśmy, nasza klasa była wyjątkowo dobrze zgraną ekipą. Noc była ciepła jak to w Meksyku, na plaży nie było nikogo oprócz nas, co jakiś czas tylko przewijali się jacyś - jak przypuszczam - nowożeńcy. Morskie powietrze bardzo mi odpowiadało, wiatr wiejący z nad morza był przyjemny i delikatnie muskał skórę. Pojawił się także alkohol, którego sobie nie odmówiłem. Jednak wszystko miałem pod kontrolą, było to jedynie symboliczne picie. Martwiło mnie to, że osobą która prawdopodobnie była jedną z tych którzy wypili najwięcej okazał się Louis. To ten chłopak który w klubie powiedział że można się dobrze bawić nie pijąc? Zaczynałem mieć pewne wątpliwości.
Tak jak sobie obiecałem przez cały miesiąc miałem go na oku, jednak w taki sposób żeby tego nie zauważył. Myślę że dobrze mi to wyszło. Tutaj, w Acapulco również nie szczędziłem sobie obserwowania szatyna. Było widać że dobrze bawi się w towarzystwie Nialla, Liama i Zayna. Nie zamierzałem się do nich dołączać ponieważ prawdopodobnie zepsułbym atmosferę przez napięcie panujące między mną a Louisem. Postanowiłem trzymać się na bezpieczną odległość.
Było już około godziny drugiej a ponieważ rano czekało nas jakieś zaplanowane już zwiedzanie, wszyscy zaczęli po woli kierować się do hotelu. Tym bardziej, że Martin poprosił abyśmy nie siedzieli długo na plaży bo nie chce rano wysłuchiwać uwag reszty nauczycieli jacy nierozważni jesteśmy. Dla niektórych impreza nie kończyła się, jednak postanowili ją kontynuować w środku.
Dokładnie lustrowałem każdą postać idącą w stronę hotelu. Podążyłem za resztą ludzi, kiedy przeszła mi przez głowę pewna myśl. Gdzie jest Louis?
Nie zauważyłem go wśród osób za którymi szedłem.
Zatrzymałem się w pół drogi sięgając w głąb pamięci i próbując przypomnieć sobie czy przypadkiem czegoś nie przeoczyłem i szatyn już dawno jest w środku. Potrząsnąłem głową. Nie, przecież widziałem dokładnie co robi, nie mógłbym przeoczyć czegoś takiego, nawet będąc pod wpływem alkoholu którego prawie w ogóle nie wypiłem w przeciwieństwie do Louisa.
Odwróciłem się na pięcie w stronę plaży, rozważając nad tym co powinienem zrobić. Niemożliwe żeby tam został, przecież wyszedłem ostatni. Dla własnego spokoju postanowiłem to sprawdzić.
Ruszyłem z powrotem tą samą drogą prowadzącą na plażę. Zlustrowałem miejsce gdzie robiliśmy ognisko ale został po nim jedynie dym, ulatniający się w górę i żadnej żywej duszy. Wszyscy byli już w hotelu. Odetchnąłem w duchu i skręciłem w celu udania się do pokoju, kiedy dostrzegłem punkt znajdujący się na końcu mola. Zmrużyłem oczy żeby móc zidentyfikować osobę tam stojącą. Zrobiłem kilka kroków w przód jakby to miało mi umożliwić rozpoznanie ciemnej postaci odwróconej w stronę morza.
Postać przeczesała ręką włosy, ten gest wydał się znajomy. Wtedy do mnie dotarło kim jest osoba stojąca na molu. Louis.
Przecież był pijany, co on niby tam robił? Dlaczego nikt go nie zabrał do hotelu?
W mojej głowie zaczęły tworzyć się wszelakie pytania. Nie było czasu na myślenie nad odpowiedzią.
Zacząłem podążać w jego kierunku, po chwili szybki chód zamieniłem w bieg. Po kilkunastu sekundach znajdowałem się jedynie kilka metrów od Louisa. Zatrzymałem się rozważając nad tym czy powinienem tam podejść, przecież nie rozmawialiśmy tak długo. Odgoniłem od siebie wszystkie myśli które krzyczały abym nie podchodził i został tam gdzie jestem. Kiedy Louisa zaczął zbliżać się coraz bliżej krawędzi mola, rzuciłem się natychmiast w jego stronę. Chłopak stał już na samej krawędzi a jedną nogę wystawił poza powierzchnię na której stał. Byłem szybszy i złapałem go za kaptur gwałtownie pociągając do tyłu. To była pierwsza rzecz jaka wpadła mi do głowy a wtedy nie było czasu na myślenie.
Ledwo łapiąc oddech spojrzałem na chłopaka nie mogąc z siebie wydusić nawet słowa.Chłopak odsunął się ode mnie ale złapałem go w porę za przedramię przyciągając w swoją stronę. Nadal bałem się, że wyrwie się z mojego uścisku i będzie próbował ponownie zrobić coś głupiego. Louis zachwiał się na nogach, co spowodowała spora dawka alkoholu w jego organizmie.
-Co chciałeś zrobić?! - krzyknąłem w jego stronę jeszcze do końca nie mogąc unormować oddechu. Ścisnąłem mocniej jego rękę dla pewności że zostanie w miejscu w którym stoi a także nie wyląduje na betonie. -Louis! - wrzasnąłem unosząc brwi ku górze
_____________
Dobry wieczór :)
Jeśli będzie tutaj ponad 10 komentarzy to w środę(30.04), ewentualnie w czwartek(01.05) pojawi się następny rozdział.
Możecie także komentować odczucia związane z opowiadaniem na twitterze pod hashtag'iem #osculor, napewno przeczytam :)
Jakieś pytania? KLIK
1. Nathan dobrze postąpił komentując zachowanie Louisa wobec matki?
2. Co chciał zrobić Louis?
3. Wybuchnie kłótnia między Harrym a Louisem?
Do następnego x
super rozdział szkoda tylko że krótki ale naprawdę genialny !
OdpowiedzUsuń@Wiktori1D
świetne! czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :) czekam na nexta x
OdpowiedzUsuń@L_loves_H
Wiec tak ciesze sie ze udalo cie sie dodac dzisiaj ten rozdzial !!! ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial....
Lou mogl byc troche milszy dla swojej mamy ale tez wiem ze musial czuc sie dziwne ze tylko jego mamy przyjechala za nim.....
Boze co ty Lou chciales zrobic !!!! Zabic sie czy co ??!!! Boze nie strasz mnie.... dobrze ze Harry cie uratowal....
Lou chyba chcial sie odstresowac ze az tyle wypil.... Harry martwi sie o Lou awwww...
Przykre ze nie rozmawiali ze sba az miesiac!!!!! :c
Mam nadzieje ze wszystko sie ulozy ;)
Dobra rozpisalam sie juz z koncze..... ;)
Czekam na nastepny rozdzialy :**
@andrejjj99
1. Nie, chociaż może się troszczy, ale to Harry ma się troszczyć o Lou
OdpowiedzUsuń2. Wygląda na to, że chciał skoczyć.. no bo raczej nie zachciało mu się pływać..
3. Oby nie
Uwielbiam twoje opowiadanie x
@stay_warrior
Wspaniały rodział !
OdpowiedzUsuń1. Nie powinien wtrącac się w sprawy Lou :(
2. Chyba chciał skoczyć. Dobrze ze Hazz go uratował.
3 Mam nadzieję ze nie !
Ogarniam wszystko tylko nie to, że miał wyjechać do Kanady, a jest nagle na wycieczce szkolnej w Meksyku. XDD
OdpowiedzUsuń1. No chyba dobrze zrobił, bo chamsko trochę potraktował swoją mamę.
2. pewnie skończyć, ale czemu to idk.
3. nie, oby nie pokłócili się!
@yoxbiebs
nie wiem dlaczego ale byłam przekonana, że Louis wyjechał z tej szkoły.. Muszę przeczytać poprzedni rozdział jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuń1. hmm po prostu to zrobił - nic nadzwyczajnego :)
2. wykąpać się ;p
3. będzie straaszna kłótnia :)
pozdrawiam :)
@nala292
AKGDASCSKNJGCWEF OMG ŚWIETNE <3 CZEKAM NA NASTĘPNE <3
OdpowiedzUsuńswdefryhgtujyikhulj;k co do pytań to nie mam pojęcia!
OdpowiedzUsuńHm, rozdział świetny, bardzo mi się podoba, afskja chcę już następny!
Wszystko jest naprawdę świetne.
ZMIENIŁAM USER NA TT Z @loueh_x NA @stylinsberry :)
co ten Louis do cholery wyprawia? jak dobrze, że Harry w porę zareagował. Niech będzie już między nimi dobrze:(
OdpowiedzUsuńświetny rozdział xx podoba mi się to, że zawsze na końcu zadajesz takie pytania :) tak więc myśle, że pomimo tego, że Lou był taki chamski w stosunku do swojej mamy, to Nathan nie powinien się wtrącać w nie swoje sprawy. 2) Nawet nie chce myśleć co Louis chciał zrobić, ale przy natłoku problemów i dużej ilości alkoholu różne myśli mogą chodzić po głowie :( 3) Myśle, że może Louis troche pokrzyczy, bo Hazz tak niespodziewanie sie pojawia, po takim zachowaniu (wiem, że nie miał wyboru, ale Louis teraz smuta), ale licze, że Harold mu to wszystko wyjaśni i będzie gites xx czekam na następny @232horan677
OdpowiedzUsuńuwielbiam te opowiadanie, kocham Larrego zarówno jak i ten ff.. domyśl się kim jestem XD Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, lepiej pisz Go szybko bo umieram z ciekawości, pozdrawiam :*.
OdpowiedzUsuńomg cooo, dobra idk co napisać. Idę czytać dalej @miauczex
OdpowiedzUsuńAhshajdja czytam kolejny, sory za ten kom ale nie moge czekac x
OdpowiedzUsuń