28 lut 2014

rozdział 3

HARRY'S POV

Nad basenem było rzeczywiście dużo ludzi. Jeszcze dobrze nie zdążyłem się rozejrzeć a Nathana już nie było obok mnie. Postanowiłem więc poszukać Zayna, Liama, Niall? Kogokolwiek?
Poszedłem wzdłuż muru, było tu pusto, wszyscy byli w wodzie albo na leżakach. Zauważyłem jednak chłopaka idącego z naprzeciwko.
To był Louis.
Chyba mnie nie zauważył, był bez koszulki. Nie powiem, był bardzo dobrze zbudowany, włosy miał w nieładzie ale dobrze tak wyglądał, naprawdę dobrze. Chłopak mnie minął, nie zwrócił na mnie większej uwagi. Na moje usta wkradł się złowieszczy uśmiech. Potrzebowałem coś zrobić, coś zmienić. Rozładować to wszystko co kumulowało się we mnie od jakiegoś czasu. Czasem miałem takie dni kiedy nie obchodziło mnie nic i nikt, to był właśnie taki dzień.
Odwróciłem się w jego stronę.
-Hej! Louis! - krzyknąłem w kierunku chłopaka. Natychmiast odwrócił się w poszukiwaniu osoby która go woła, byliśmy tutaj tylko my więc nie musiał się długo zastanawiać. Jego zdziwiony wzrok spoczął na mnie.
-Tak? - zaczął powoli zbliżać się do mnie.
-Czy Twoja mama to nie Cordelia Blake? - spytałem z uśmiechem unosząc lewą brew. Chłopak spojrzał na mnie nie za bardzo wiedząc o co mi chodzi.
-Tak. Czemu pytasz?
-Jak to jest mieć tak seksowną mamę? - uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Nie interesowałem się dziewczynami ale musiałbym być ślepy żeby tego nie zauważyć. Wszyscy w szkole doskonale wiedzieliśmy kim jest Cordelia Blake, była znana w Nowym Jorku. Tutaj na Manhattanie chyba nie było osoby która by nie wiedziała o kogo chodzi. Krążyło wiele plotek na jej temat...
-Nie.. Harry.. - mówiąc to zaśmiał się krótko machając w lewo i prawo głową. Chciał pewnie skończyć ale mu przerwałem.
-No bo wiesz, tak się tylko zastanawiam.. pewnie dość często sprowadzała sobie kogoś do domu, prawda? - naprawdę dobrze się bawiłem. Chyba brakowało mi rozrywki, a Louis akurat był w pobliżu. To właściwie nie było plotką sam to wywnioskowałem, ale pewnie nie ja jeden.
-Moja mama nie jest dziwką! - syknął w odpowiedzi, tym razem wszelkie oznaki sztucznego rozbawienia zniknęły z jego twarzy.
-woah! Spokojnie! - uniosłem ręce w geście obronny. W przeciwieństwie do jego, mój uśmiech był coraz szerszy. -Wiele aktorek zaczyna od sex taśm. - zacząłem pocierać podbródek kciukiem i palcem wskazującym patrząc w dal, udawałem zamyślenie. Wtedy Louis nie wytrzymał, wymierzył cios prosto w moją szczękę. Poleciałem na mur, nogi się pode mną ugięły ale nie upadłem. Odzyskałem prostą postawę kiedy chłopak uderzył mnie tym razem w nos, jednak nie było to tak mocno jak się spodziewałem, otarłem dłonią krew która wypłynęła z niego, śmiejąc się przy tym. Czasem naprawdę nie wiem czemu zachowuję się jak skurwiel, ale taki po prostu byłem.Wiedziałem jaki Louis jest wybuchowy i cięty jeśli chodzi o matkę. Mimo że spodziewałem się tego że mnie uderzy, nie pozwolę siebie tak traktować.

Spojrzałem na chłopaka który był nieźle wkurwiony ale najwidoczniej zadowolony z tego co udało mu się zrobić. zamachnął się żeby złożyć kolejny cios ale zrobiłem unik. Ten należał do mnie. Z całej siły uderzyłem Louisa w brzuch, chłopak upadł na podłogę, zacząłem zadawać kolejne ciosy. Jednak po chwili role się zmieniły, teraz to ja byłem pod Louisem, nie zastanawiał się nad żadnym uderzeniem.

Przerwali nam Liam, Zayn i Nathan. Liam odciągnął mnie od Louisa, Zayn jego ode mnie a Nathan stał między nami i pilnował aby żaden, żadnego więcej nie uderzył. Cała trójka była w niezłym szoku, a my z Louisem nadal próbowaliśmy się wyrwać. Chwilę potem pojawił się dyrektor z dwójką szkolnych ochroniarzy, jeden chwycił mnie a drugi Louisa. Chłopaki stali tam i patrzyli na przebieg całej sytuacji. Dyrektor był wkurwiony.
-Do gabinetu - słowa zostały skierowane do ochroniarzy. Zaciągnęli nas do gabinetu Taylora i posadzili na wygodnych fotelach daleko od siebie. Obydwoje ciężko oddychaliśmy od walki którą jeszcze parę minut temu stoczyliśmy. Ochroniarze nie wyszli, stali pilnując żebyśmy znowu się na siebie nie rzucili. Słyszałem głos dyrektora dobiegający z korytarza
-Zadzwoń do pani Blake, niech tutaj natychmiast przyjedzie, powiedz że to bardzo ważne. Taki sam telefon wykonaj do pana Stylesa. Szybko!
-Oczywiście, proszę pana. - odpowiedziała Grace.
Mój ojciec tu przyjedzie. Przecież ten człowiek dostanie szału. Nie mogę tutaj zostać. Natychmiast zerwałem się z miejsca ale zostałem zatrzymany i popchnięty z powrotem na nie przez jednego z ochroniarzy, zacisnąłem mocno szczękę. Zejdź mi kurwa człowieku z drogi!
Spojrzałem na Louisa, był spokojny. A może tylko udawał? Przejechałem palcami po włosach w celu uspokojenia kiedy do gabinetu wszedł dyrektor, zamknął za sobą drzwi. Nie spojrzał na nas, podszedł od razu do swojego biurka. Zamknął oczy i odetchnął. Nie usiadł, jego palce były mocno przyciśnięte do płaskiego biurka.
-Tomlinson - otworzył oczy po wypowiedzeniu nazwiska i spojrzał na Louisa ja zrobiłem to samo. Louis dopiero wtedy podniósł głowę, jego szczęka nadal była mocno zaciśnięta -Dwa dni. - wypowiedział każde słowo bardzo po woli, starał się zachować spokój. -Jesteś tu dwa dni i co? Bójka? - chłopak opuścił głowę, pewnie chciał coś powiedzieć ale miał spuchniętą wargę i sprawiłoby mu to ból. Uśmiechnąłem się z jednej strony zadowolony z siebie a z drugiej dlatego że nic nie odpowiedział. Nie wydałem z siebie żadnego najmniejszego dźwięku ale wzrok Johna Taylora powędrował na mnie jak by wiedział że się uśmiecham. -A Ty Styles.. - pokręcił głową, jednocześnie ją spuszczając i przymykając oczy. Chciał kontynuować kiedy do gabinetu weszła Grace, zerknęła szybko na mnie i na Louisa a następnie na dyrektora.
-Pani Blake i pan Styles już tu są - poinformowała Taylora ściszonym głosem jak by bała się go podnieść. No to się kurwa zacznie.
-No to na co czekasz? Wpuść ich! - dyrektor powiedział a raczej krzyknął a wystraszona Grace spełniła jego rozkaz. Jezu stary, uspokój się. To nie Ty masz przejebane.
Po chwili do gabinetu weszła mama Louisa a zaraz po niej mój ojciec. Ona wyglądała na przestraszoną i zmartwioną zaś on zachowywał swoją kamienną twarz, żadnych emocji. Taylor wyprosił ochroniarzy, pewnie wiedział że przy rodzicach już się na siebie nie rzucimy.
Jedno krzesło stało obok mojego a drugie obok Louisa, wcześniej ich nie zauważyłem. Ojciec uścisnął rękę dyrektora, Cordelia powtórzyła czynność. Następnie zajęli miejsca obok nas. Nie spojrzałem na ojca. Wiedziałem że był wkurwiony. Taylor dopiero teraz postanowił usiąść. Przysunął swój fotel bliżej biurka. W pomieszczeniu panowała cisza, jak na razie.

-Pani Blake, panie Styles. - zwrócił się do naszych rodziców -Chyba nie muszę tłumaczyć co się stało, spojrzał na mojego ojca a następnie na Cordelię.
-Do rzeczy Taylor. - ojciec tracił cierpliwość. Nie dobrze. Nawet nie zauważyłem że palił cygaro. Nie mogę powiedzieć że robił to tylko wtedy kiedy był wkurwiony bo on właściwie się z nim nie rozstawał.
-Znaleźliśmy państwa synów bijących się, nie wiem kto wszczął tą bójkę i jaki był powód ale widzimy jak to się skończyło - miał na myśli obrażenia. Spojrzał krzywiąc się najpierw na mnie a potem na Louisa. John nie bądź cipa, nigdy się nie biłeś? -Jako dyrektor szkoły, proszę aby państwo zrobili porządek z synami. Pan Riverd nie byłby zadowolony, jestem pewien że kazałby wydalić chłopców. - Antonie Riverd to taki stary koleś, napewno ma na karku siedemdziesiątkę. to wnuk założyciela Riverdale County School. Raz w miesiącu przyjeżdza do szkoły żeby zobaczyć czy wszystko jest tak jak być powinno.
-Taylor, nie zapominaj że część udziałów szkoły należy do mnie. - na chwilę oderwał się od cygara i spojrzał surowo na dyrektora. Do ojca należało 40% udziałów szkoły, właściwie to nie wiem po co mu one były.
-Tak panie Styles. Pamiętam. - uśmiechnął się życzliwie do ojca. On się chyba go boi. W sumie to każdy się go boi.
-Panie Taylor, chciałabym z panem porozmawiać za chwilę na osobności. - Cordelia popatrzyła całkiem poważnie na dyrektora. Co ona chce mu powiedzieć?
-Oczywiście pani Blake - kiwnął szybko w stronę "pani Blake" -Z mojej strony to już wszystko.- ojciec wstał jako pierwszy, uścisnął szybko rękę Taylora i spojrzał na mnie. Nie musiał nic mówić. wiedziałem że mam kłopoty. Ruszył w stronę wyjścia a ja zaraz za nim, kiedy zamknąłem za sobą drzwi w końcu postanowił się odezwać, nie patrzył na mnie.
-Harry, do pokoju, teraz. - nie popatrzył na mnie, szedł jako pierwszy a ja zaraz za nim jak jakiś skazaniec.

CORDELIA'S POV

Poczekałam aż pan Styles z synem opuszczą pomieszczenie. Louis nie patrzył na mnie.
-Louis, poczekaj na mnie na korytarzu - wtedy po raz pierwszy mój syn zdecydował na mnie spojrzeń. Podniósł się z miejsca i opuścił gabinet.
-O czym chciała pani porozmawiać? - zapytał Taylor. Odetchnęłam głośno.
-Mam do pana prośbę - przełknęłam gulę która formowała się w moim gardle. Taylor patrzył na mnie czekając o co poproszę. - wiem że mój mąż, to znaczy były mąż, zapisując tu Louisa kazał się o wszystkim informować. - przerwałam na chwilę patrząc na niego, nie odpowiedział tylko przytaknął, czekając na kontynuację -Bardzo mi zależy na tym aby Christopher nie dowiedział się o dzisiejszym zajściu. Jestem pewna że jak o tym usłyszy będzie chciał zabrać do siebie Louisa a ja nie mogę mu na to pozwolić. Louis i jego dobro jest dla mnie najważniejsze, ja z nim porozmawiam, takie coś nie będzie miało więcej miejsca. - cały czas mówiłam nie dając dojść do słowa dyrektorowi -On zapisał Louisa do tej szkoły bo to była jedyna opcja, chciał żeby z nim zamieszkał w Kanadzie, nie zgodziłam się więc zażądał żeby Louis uczęszczał do Riverdale. To był jedyny sposób abym mogła go przy sobie zatrzymać.
-Pani Blake, nie bardzo rozumiem co ja.. -
-Chodzi tylko o to żeby Christopher nie dowiedział się o tej bójce - przerwałam mu natychmiast i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Odetchnął głośno.
-Nie wiem czy powinienem. - wahał się.
-Ma pan napewno żonę i dziecko prawda? - zapytałam szybko. Popatrzył na mnie zdziwiony ale po chwili udzielił odpowiedzi.
-mam czternastoletnią córkę.
-I jestem pewna że zrobiłby pan dla niej wszystko, wszystko aby była szczęśliwa. Tak właśnie chcę zrobić ja a niech pan mi uwierzy że Louis nie będzie szczęśliwy przy moim byłym mężu. - modliłam się żeby moje słowa do niego dotarły. Myślał chwilę na tym co powiedziałam aż w końcu się odezwał.
-No dobrze, ale..
-Tak bardzo panu dziękuję! - wstałam na równe nogi.
-Ale! - Taylor trzymał w górze palec wskazujący -To pierwszy i ostatni raz. Proszę zrobić z synem porządek pani Blake.
-Oczywiście panie Taylor - byłam taka szczęśliwa, Christopher się o tym nie dowie. Jednak teraz przede mną najtrudniejsze. Rozmowa z synem.
Dyrektor otworzył przede mną drzwi a gdy znalazłam się poza gabinetem zamknął je. Zobaczyłam Louisa siedzącego na kanapie, głowę miał nisko spuszczoną a łokcie oparte na kolanach. Kiedy usłyszał stukanie obcasów spojrzał na mnie spode łba nie zmieniając pozycji.
-Louis, chodźmy do Twojego pokoju. Musimy porozmawiać.

______

Wiem że akcja potoczyła się trochę szybko ale tak ma być :)

Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem.
One naprawdę bardzo motywują i między innymi dlatego ten rozdział jest dzisiaj x

Jeżeli chcecie być INFORMOWANI o kolejnych rozdziałach napiszcie w komentarzu swój user


8 komentarzy:

  1. Boskie opowiadanie asfjklasdjkl + mogę być informowana ? @_luv_my_horan

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio, ten blog będzie jednym z moich ulubionych coś tak czuję xd Bardzo fajny rozdział a Hazza ode mnie też by dostał haha zasłużył xd Jestem ciekawa kolejnego rozdziału soł życzę weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny. Podoba mi się i na pewno będe czytać kolejne rozdziały. Właściwie nie mogę się już doczekać następnego żeby zobaczyć w jakich relacjach teraz będzie Harry i Louis. x
    @loueh_x

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale szybko się nie potoczyła, zaczyna się zajebiście i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno z moich ulubionych ff :) @SUPERMEAAAN

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Świetny rozdział! Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O lol nie wiem nawet co napisać XD Harry o chuj Ci chodzi? Haha. Wgl wkurza mnie, że jak dodaje komentarz to za każdym jebanym razem muszę ten kod wpisywać, ugh. Wgl tak dużo ludzi informujesz a tak mało komentarzy, wtf. @miauczex

    OdpowiedzUsuń

Loyout by Selly