(Louis)
Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, szybko zebrałem książki z ławki i skierowałem swoje kroki w stronę szafki. Wrzuciłem do niej książki, trzęsącymi się rękoma.
Louis opanuj się.
Odetchnąłem głośno, zanim z trzaskiem zamknąłem drzwiczki od szafki. Odwróciłem się na pięcie a moim oczom ukazał się Harry stojący dokładnie kilka centymetrów przede mną. Odruchowo zmierzyłem go wzrokiem po czym mentalnie się spoliczkowałem.
Dlaczego to zrobiłem?!
Chłopak roześmiał się ale po chwili ucichł, nie zauważając oznak rozbawienia na mojej twarzy.
-Coś nie tak Louis? - zapytał, podejrzliwym głosem
-Nie.. Dlaczego pytasz? - przygryzłem nerwowo dolną wargę
Wcale właśnie nie powinien być w pokoju i kończyć pakowanie.
-Jesteś dzisiaj jakiś dziwny i nieobecny - zmrużył oczy
Kurwa on jest serio spostrzegawczy. Cały dzień starałem się to ukryć przed wszystkimi.
-Wydaje Ci się - uśmiechnąłem się lekko, wymijając go sprawnie, co miało mi pomóc uniknąć kolejnych pytań. Zatrzymałem się w pół kroku i zamknąłem oczy mocno jest zaciskając. Odwróciłem się z powrotem w stronę Harry'ego, który uważnie mi się przyglądał.
-Um.. jednak nie mogę przyjść w weekend na tą imprezę - powiedziałem zaciskając usta w cienką linijkę
Chłopak nagle zmarkotniał
-Dlaczego? - zapytał, marszcząc brwi
Będę w Kanadzie spędzał czas z kolesiem, który jest moim ojcem. Ja nawet nie wiem czy on kogoś ma. Jeśli będę musiał jeszcze znosić nadopiekuńczą macochę to się serio wkurwię.
Przeczesałem nerwowo palcami włosy, myśląc nad jakimś sensownym powodem.
-Zapomniałem że obiecałem znajomym ze starej szkoły jakiś wypad. Może innym razem - uśmiechnąłem się łagodnie. Odwróciłem się i ruszyłem w kierunku schodów a następnie do swojego pokoju.
-Na ile tam jedziesz? - zapytał zatroskanym głosem Niall, kładąc się na łóżku obok mnie
-Nie wiem Niall - odwróciłem głowę w stronę przyjaciela i posłałem mu wymuszony uśmiech
-Beznadziejnie - twarz chłopaka wykrzywiła się w grymasie
Po chwili do dołączył Liam, położył się na nas, ponieważ dla niego nie było już miejsca. Niall krzyknął gardłowo po czym zepchnął Liama z łóżka w efekcie czego chłopak wylądował na podłodze
-Oszalałeś? Wcale nie jesteś tak lekki - Niall podparł się na łokciach po czym wywrócił teatralnie oczami. Po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem ale momentalnie ucichliśmy kiedy drzwi od pokoju otworzyły się a w nich stanęła moja mama. Blondyn wstał z łóżka, a następnie pomógł podnieść się Liamowi. Mama weszła w głąb pokoju a zaraz za nią, mężczyzna z widocznie zarysowanymi siwymi włosami, ubrany w czarny garnitur.
Specjalnie się wystroił na zniszczenie mi życia?
Podniosłem się z łóżka i stając obok przyjaciół.
-Trzymaj się Lou - powiedział Niall, obejmując mnie lekko
-Wracaj do nas szybko - dodał Liam, obejmując mnie w taki sam sposób jak blondyn
Roześmiałem się widząc ich zmartwione twarze, głównie po to aby pokazać temu dupkowi że wcale nie przejmuje się tym wyjazdem. A było dokładnie na odwrót.
Nie wiedziałem co mógłbym jeszcze powiedzieć a przenikliwe spojrzenie Christophera Tomlinsona wcale mi nie pomagało.
Wymieniliśmy jeszcze szybkie uśmiechy z chłopakami, następnie przywitali się z moimi rodzicami- to znaczy z mamą i tym kolesiem- a potem wyminęli ich i opuścili pokój.
No to zostaliśmy sami.
Mężczyzna ruszył w moim kierunku wyciągając przed siebie dłoń, czekając aż ją uścisnę.
No to sobie kurwa poczekasz.
-Witaj Louis
spierdalaj
-Ta, daruj sobie - wywróciłem oczami, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem, nie mówiąc już o dłoni którą kompletnie zignorowałem
Mężczyzna zmarszczył brwi, a zaraz obok niego pojawiła się mama
-Louis - skarciła mnie wzrokiem
-Co?! - wrzasnąłem -Nie patrz tak na mnie. Nie zrobiłaś nic żeby go powstrzymać. - powiedziałem szorstko, po czym zaplotłem ręce na klatce piersiowej, obserwując ich reakcję.
Zamiast mamy odezwał się ten dupek
-Mamy pomieszkać ze sobą jakiś czas to mógłbyś być milszy - odparł siląc się na uśmiech
-Jakiś czas? - uniosłem lewą brew pytająco
-Zobaczymy jeszcze ile - uśmiechnął się łagodnie
No super, czyli raczej nie prędko tu wrócę
-Wiesz co? - zacząłem pewnym siebie głosem -Próbujesz zagłuszyć własne wyrzuty sumienia. Nie licz na moją miłość czy coś. - zerknąłem na niego nie ukrywając wyraźnego obrzydzenia wymalowanego na twarzy.
Rodzice wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia. Nie czekając na odpowiedz ruszyłem w kierunku walizek, wysunąłem z nich rączkę i skierowałem się w stronę drzwi, następnie odwracając się na pięcie, zerknąłem na mamę i Christophera patrzących na mnie z lekkim zdziwieniem.
-Będziesz tak stał? - zapytałem, marszcząc czoło -Jadę z Tobą tylko dlatego że muszę
-Widzę że czeka nas sporo pracy - odparł zrezygnowany Christopher i ruszył w kierunku drzwi
-Miejmy to już za sobą - wymamrotałem pod nosem, opuszczając swój pokój.
-Jak Ci się podoba? - zapytał ojciec, wchodząc jako pierwszy do pokoju w którym miałem mieszkać.
Wszedłem zaraz za nim, razem ze swoimi walizkami. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.w którym znajdowało się ogromne łóżko, telewizor zawieszony na ścianie, okno z widokiem na miasto, biały dywan z frędzlami, kilka szafek również białego koloru i w odcieniu lekkiego beżu ściany. Praktycznie wszystko było białe. Chyba na serio lubił ten kolor.
-Ujdzie - wzruszyłem ramionami
Mężczyzna zmarkotniał i westchnął ciężko
-Zamierzasz być taki cały czas?
Odwróciłem wzrok od okna i spojrzałem na niego
-Tak - odpowiedziałam szybko, uśmiechając się przy tym sztucznie
-No dobrze, jak chcesz. Dzisiaj już dam Ci spokój ale jutro przychodzą do mnie znajomi na kolację, chciałbym im Ciebie przedstawić - odparł skanując wzrokiem pułki za mną, jakby szukał czegoś konkretnego.
Chce przedstawić im syna którego widział kilka razy w życiu?
-Kiedy będę mógł wrócić do Riverdale? - zapytałem, zmieniając temat
Mężczyzna odwrócił wzrok od mebli i spojrzał na mnie
-Miesiąc.. dwa. Zobaczymy. - Ile?! -Ostatnim razem jak się widzieliśmy, nie bardzo chciałeś iść do tej szkoły, mówiąc lekko - zaśmiał się cicho -Nagle chcesz tam wracać?
Byle dalej od Ciebie
-Tak. - odpowiedziałem szybko -Mam coś co mnie tam trzyma. - spuściłem wzrok uśmiechając się sam do siebie.
Harry.
-Pewnie jakaś dziewczyna - Christopher uniósł pytająco lewą brew, na jego twarz wkradł się złowieszczy uśmieszek
-Ta, powiedzmy - zmarszczyłem brwi, starając ukryć się rozbawienie.
Mężczyzna westchnął cicho
-Pójdę już, rozpakuj się - rzucił mi szybkie spojrzenie a następnie skierował się w stronę drzwi
Zostałem sam. Sam ze swoimi myślami w tym białym pokoju.
(Harry)
Przekręciłem klucz w drzwiach, które po chwili ustąpiły. Zadałem im lekkie kopnięcie nogą aby otworzyć je szerzej, ponieważ brakowało mi wolnej ręki.
-Gdzie to stawiamy? - zapytał Zayn, kiedy weszliśmy wgłąb mieszkania, którego ręce również były zajęte przez reklamówki.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu
-Um.. chodź z tym do kuchni - rzuciłem, kierując się na prawo gdzie znajdowała się kuchnia, postawiłem wszystkie reklamówki na blacie. Zayn zrobił to samo.
Mulat odwrócił się w stronę mieszkania a następnie zeskanował je wzrokiem
-Wow, kiedy tu posprzątałeś? - zmarszczył brwi
Spojrzałem na niego jakby powiedział najgłupszą rzecz jaką w życiu słyszałem.
-Zamówiłem ekipę sprzątającą - odpowiedziałem, wywracając teatralnie oczami
Surowy wzrok przyjaciela spoczął na mnie
-Jak zgaduję na koszt Rodrigo Stylesa - rzucił, opierając się o wysepkę kuchenną, zaplatając przy tym ręce na klatce piersiowej. Nie odpowiedziałem nic, co uznał za potwierdzenie swoim słów. -Harry, wiesz że się wkurzy - stwierdził oczywiste
-Mam to gdzieś - wzruszyłem ramionami, a następnie zabrałem się za wypakowywanie zakupów.
Zayn westchnął cicho po czym, dołączył do mnie.
Zaopatrzyliśmy się na imprezę w różnego typu przekąski i napoje. Thomas miał natomiast kupić alkohol.
-Niall, Liam i Nathan też przyjdą? - przerwał panującą ciszę Zayn
-Niall i Liam tak a co do Nathana to nie wiem. Pewnie nie. - odpowiedziałem, nie przerywając czynności
-Pamiętasz jak kiedyś przyjaźniłeś się z Nathanem? Byliście jak bracia a odkąd pojawił się Louis dużo rzadziej rozmawiacie - stwierdził mulat
-To on się zachowuje jak kretyn, nie ja. -wzruszyłem ramionami, nie zaszczycając przyjaciela nawet spojrzeniem
-Kiedyś już tak było, zapomniałeś? Podobał wam się ten sam koleś. Pobawił się wami a na koniec związał się z tym z trzeciej klasy.. - urwał, próbując sobie przypomnieć imię chłopaka
-Taaa.. - wymamrotałem pod nosem
-Z Louisem będzie tak samo? - zapytał podejrzliwie chłopak
Przerwałem rozpakowywanie zawartości reklamówek po czym spojrzałem na niego
-Nie. - pokręciłem przecząco głową -Louis to co innego
-A więc Ci się podoba -Zayn poruszał zabawnie brwiami w efekcie czego wybuchnąłem śmiechem -Odpowiedz! - zażądał mulat
-Tak - powiedziałam najciszej jak tylko umiałem
Chłopak przystawił dłoń do ucha, na co wywróciłem oczami
-Tak! Podoba mi się! Z każdym dniem coraz bardziej i nie mogę przestać o nim myśleć! - krzyknąłem w kierunku przyjaciela
Zayn posłał w moją stronę łagodny uśmiech
_______
Porę na rozdział wybrałam sobie idealną, wiem. Jest on tak wyjątkowo w tygodniu, gdyż, ponieważ nie dałam rady dodać w weekend a teraz nie chodzę do szkoły bo mam nogę w szynie (nigdy nie biegajcie z własnej woli) nie będę tu pisać story of my life i przedłużać c:
Właśnie dlatego że mam teraz sporo wolnego czasu mogę napisać 18 na weekend, ale to zależy od tego czy będę miała motywację *sinister smile* Też nie chcę jakoś strasznie śpieszyć, żeby wszyscy byli na bierząco a nie, że Wika jest kaleką to nic innego nie robi tylko pisze XD
Ten rozdział jest chyba trochę dłuższy, albo mi się wydaje, już nie wiem.